27 października 2012

Rozdział 6 : Mały meczyk?

No, to jest ten drugi rozdział w tym tygodniu na odkupienie win. Hahaha. ^w^
Miłego czytania. ^3^
____________________________________________
Zaczęła opadać , przygotowując się na bolesny upadek, lecz takowy nie nastąpił. Poczuła jak ktoś ją łapie w talii i przytrzymuje. Otworzyła oczy, spoglądając na wybawcę. Był to wysoki, czarnooki chłopak z zimnym wyrazem twarzy. Jego granatowe włosy, doskonale ułożone, okalały, przykuwającą uwagę, twarz.
-"Przystojny." - przemknęło jej przez głowę.
- Uważaj jak jeździsz. - syknął.
-"Taa... To by było na tyle." - zganiła samą siebie. - Sumimasen. (Jap. Przepraszam - nieformalnie) - powiedziała, wyswobadzając się z uścisku silnych ramion.
- Pierwszy raz cię tu widzę. Przyjechałaś do rodziny? - spytał, podejrzliwie.
- Iie... Mieszkam tu od niedawna. - odparła, lekko zbita z tropu.
- Naruhodo... (Jap. Rozumiem) Jak się nazywasz?
-"Trochę czuję się jak podczas przesłuchania..." - dreszcze przeszedł po plecach nastolatki. - Nie wypada najpierw samemu się przedstawić?* - uniosła brwi.
- Uchicha Sasuke. - bąknął, widocznie nie podobało mu się to, że tak go traktowała.
- Yukiko Hitomi. - już miała coś dopowiedzieć, gdy przerwał jej krzyk.
Zdziwiła się tym bardzo, a chłopak przestraszył i to nie na żarty. Jego oczy zrobiły się jak spodki, a twarz bledsza niż normalnie. Po chwili zrozumiała powód, mianowicie była nim Czerwonowłosa dziewczyna, która bez zastanowienia rzuciła się mu na szyję.
Momentalnie aura wokół Granatowłosego stężała, zrobiła się wręcz mroczna. Na jego czole pojawiła się niebezpiecznie pulsująca żyłka. Białowłosa zauważając to, cofnęła się zapobiegawczo o krok.
- Karin... - powiedział groźnie. przez zaciśnięte zęby.
- Słucham skarbie? - zwróciła się do niego, przesłodzonym głosem.
- Mogłabyś. Mnie. Puścić? - oznajmił ostrzegawczo, rozdzielając każde słowo dosadną przerwą.
- Doushite...? (Jap. Dlaczego) - wydęła policzki.
- Eto... To może nie będę wam przeszkadzać i sobie już pójdę...? - szepnęła Hitomi, lekko rozbawiona.
- Sasuke, kto to jest?! - zbulwersowała się.
- Ja ciągle tu stoję. - powiedziała.
Jakiś niebezpieczny błysk pojawił się w oku chłopaka. Uśmiechnął się diabolicznie w jej kierunku.
-"Nie podoba mi się to..." - przestraszyła się.
Przełożył rękę nad karkiem Białogłowej, przyciągając ją do siebie.
- Moja, nowa przyjaciółka. - wyszczerzył się.
- Co do...? - spojrzała na niego.
On tylko wskazał na Czerwonowłosą. Dziewczyna poprowadziła wzrok na wskazany punkt i zamarła.
-"Kuso!" (Jap. Kurwa) - jedyne co jej przeszło przez głowę. - Zabije cię. - szepnęła do nastolatka. 
- Nie zdążysz. - jego banan pogłębił się. (Brzydkie myśli, brzydkie. To wszystko przez Adę! >u< - od Auto.)
Twarz Karin była cała czerwona, aż kipiała ze złości. Dłonie zacisnęła w pięści, kłykcie pobielały. W oczach widoczny był mord.
-"Błagam niech stanie się jakiś cud!" - krzyczał rozpaczliwie głos w Hitomi.
Nagle, nie wiadomo skąd, umięśnione ręce wyrwały ją z objęć Uchihy, zamykają w uścisku.
- Tu jesteś, Słońce, a ja ciebie szukam. Czemu nie odbierasz telefonu? Martwiłem się. - usłyszała męski ton.
- S-Sai...? - nie wierzyła własnym uszom.
Uniosła głowę do góry, spoglądając w piękne, czarne oczy. Nawet nie wiedział jak się cieszyła, że go widzi. Ogromna ulga spłynęła na nią. 
-"Tylko co znaczyły te wcześniej słowa?..." - spojrzała z niezrozumieniem na twarzy.
Brunet tylko puścił oko, a następnie szepnął tak, aby tylko dziewczyna mogła go usłyszeć:
- Później ci wyjaśnię. Teraz udawaj moją dziewczynę.
Kiwnęła nieznacznie głową na znak, że pojęła.
- Komórka mi się rozładowała. - oznajmiła, splatając ich palce.
Sasuke patrzył na tą scenkę nie dowierzając. Karin za to cała w skowronkach z powrotem przyległa do ciała Granatowłosego. On był tak sparaliżowany tą sceną, że nawet nie zdawał sobie sprawy z obecności Ognistowłosej.
-"T-To jest jego dziewczyna?... Niemożliwe! W życiu nie wyrwałby takiej laski." - Uchiha bił się z myślami.
- Coś się stało, że próbowałeś się skontaktować? - spytała, zerkając na minę chłopaka, ledwo powstrzymując śmiech.
- Chciałem cię wyciągnąć do knajpy. Otworzyli nową na rogu. Może się wybierzemy? - uśmiechnął się delikatnie.
- Czemu nie. Może być miło.
Puścił jej dłoń, aby po chwili złapać ją w talii. Zdezorientowany wzrok dziewczyny, wprawił go w rozbawienie.
- Żebyś czasem mi się nie przewróciła.
- Właśnie! - odwróciła się w stronę Granatowłosego. - Arigatou za uratowanie mi tyłka, przyjacielu. - uśmiechnęła się.
- N-Nie ma za co... - powiedział, lekko zbity z tropu.
- Zmywajmy się już stąd. - mruknęła do Sai'a.
Wolnym krokiem ruszyli na plac zabaw. Tam zajęli wolne huśtawki.
- Więc jak to było z tym chodzeniem? - spytała unosząc brew.
- Karin jest chora na punkcie Sasuke. Jeśli widzi jakąkolwiek dziewczynę w jego pobliżu, włącza się w niej chęć zabijania. Uwierz mi na słowo. Już niejedną wysłała na oddział w szpitalu. Uważaj na nią.
- Czyli ta cała szopka z przytulaniem i knajpą była po to, aby uratować mnie od zgubnej śmierci? - zachichotała.
- Nie do końca... - przejechał dłonią po głowie. - Z tym drugim mówiłem serio.
- Czyli zapraszasz mnie na coś dobrego? - podniosła brwi.
- Tak, jakby... - powiedział niepewnie. - Wybrałabyś się ze mną?
- Chyba już ci wcześniej odpowiedziałam, że może być miło. -  uśmiechnęła się promiennie.
- W takim razie jutro...? - spytał z nadzieją.
- Jutro nie mogę. - oznajmiła, co wprawiło go w przygnębienie. - Umówiłam się dzisiaj z tatą, że do wujka pojedziemy. Dawno u niego nie byliśmy, a mam do niego sprawę niecierpiącą zwłoki.
- Dobrze, to może pojutrze?
- Jesteśmy umówieni. - odgarnęła włosy za ucho.
- Przyjdę po ciebie o 12, ok?
- Będę czekać. - kieszeń zaczęła jej wibrować.
- Moshi-Moshi?
>Hej Hitomi. Z tej strony Naruto.
- Yo! Co tam?
>Skończyłaś już wić to swoje gniazdko? - zaśmiał się.
- Teraz tam jest jak w raju, człowieku. - zachichotała.
>Biorę to za odpowiedz twierdzącą. Co teraz robisz?
- Gadam z Sai'em.
>Czyli nic specjalnego. Chciałabyś może zagrać meczyk w kosza, bo ludzi nam brakuję, a musimy utrzeć komuś nosa.
- Dobra. Gdzie? - bez zastanowienia zgodziła się. - "W końcu to pojedynek, dawno nic się nie działo."
>Boisko na osiedlu.
- Za 5 minut będę.
Wstałam szybko z huśtawki. Sai spojrzał na mnie spłoszony, ściągając przy tym brwi.
- Masz może ochotę pokibicować? - spytała, uśmiechając się diabolicznie.
- Zależy komu... - odpowiedział niepewnie.
- Oczywiście, że mi. - uśmiechnęła się. - Za 3 minut czekaj obok fontanny. - pocałowała go w policzek, a chwilę później śmigała już na rolkach po chodniku w stronę domu.

- Czy ona właśnie...? - nie wierzył sam sobie.

~*~

Brunet czekał już w umówionym miejscu.
- Jestem! - usłyszał za plecami.
Odwrócił się, a następnie uśmiechnął szeroko:
- Stwierdzam, że we wszystkim ci do twarzy.
- Przesadzasz... - machnęła ręką, spoglądając w drugą stronę.
Miała na sobie szarą, obcisłą bokserkę, niebieskie spodenki oraz błękitne trampki. Włosy miała związane w kok.
- Chodźmy już, bo Naruto to mnie chyba zabiję zaraz. - krzywy grymas pojawił się na jej twarzy.
- Jeśli takie coś zdarzyłoby się, wkroczę do akcji i cię uratuję.
- Mój, własny Superman. - zachichotała.
Na boisku pokazali się przed wyznaczonym czasem.
- HITOMI! - krzyknął wesoło Blondyn, podbiegając do niej. - Cieszę się, że przyszłaś.
- Tylko ostrzegam, że dawno nie grałam.
- Ty zawsze jesteś w dobrej formie.
- Nie schlebiaj mi, bo i tak wiem, że jestem do niczego. - westchnęła. - To kto jest naszym przeciwnikiem.
- Stoją o tam. - wskazał na grupkę pod drzewem.
- No, chyba ze mnie kpisz... - szepnęła. - On też?!
_________________________________________________
*W Japonii należy najpierw się przedstawić, zanim spyta się rozmówce o tożsamość. Tak trochę z etykiety. XD
OMJ! (Oh My Jashin!) Napisałam to! FUCK YEAH! Hahahaha. Powaga, nawet nie wiedziałam, czy dzisiaj to wstawię, więc GOMENE za wszystkie błędy. >u<
A teraz coś na poprawę humoru. Moja rozmowa z Adą. XD
Ada

Dei jest  zawiedziony twoim zachowaniem
-I ona nadal nie chce powiedzieć?
-No niestety
-To ja juz kurwa nie wiem pfffh ><
 Dżemor <~ to ja. XD
 Sasori cieszy się, że dokuczył Deiowi:
- Nadal próbują?
- Cały czas.
- Hahahaha. Jakie cieniasy. xd
 Ada
Deidara prycha pod nosem
-Cieniasy, tak? Zobaczymy, jak będzie ślicznie jęczał Sasorku..
-Dei! Bo ja nei będę mogła spać!
-Bywa.
 Dżemor
Sasori wywraca oczami:
- I to niby ma być argument? Pfff. Przecież on wie, że i tak będę na górze.
- Saso, błagam . - zasłoniłam nos.
- Taki tam nawyk ... - szepnął, czochrając moją czuprynę .
 Ada
Deidara chichocze
-Ada, tak przy okazji. Czemu w tym opowiadaniu jest więcej TAKICH momentów?
-Bo.. Bo tak.
-Ale ja nie chcę, czaisz? Czemu nie dodasz DeiSaku? Aha, Danna... Dzisiaj nie odpalam sprzętu, nie licz na to nawet.
 Dżemor
Sasori uśmiechnął się zalotnie:
- 'Takie' momenty pozwalają na wzrost statystyki, baka. - odwrócił się do mnie. - Czemu w twoim opowiadaniu jeszcze nic TAKIEGO nie ma?
- Jakbyś nie zauważył to JESZCZE was nie wprowadziłam. <facepalm>
- Spokojnie. - położył rękę mi na ramieniu. - Po za tym Douhito, nie masz nic do gadania .
Ada
Deidara unosi brwi i uśmiecha się kpiąco
-Eto, Skorpion, my ja rozpraszamy chyba
-Dziwisz się? Paradujesz obok mnie w samych spodniach!
 Dżemor
Sasori szczerzy się perwersyjnie, 'poprawiając' bokserki, jedyne co miał na sobie:
- No co ty nie powiesz, geniuszu.
- Ubierz się, człowieku, bo nie ręczę za siebie i rzucę się na ciebie. - wytarłam stróżkę krwi z nosa.
- To świadczy jedynie o tym, że wciąż pociągam kobiety... - złapał za jej kosmyk włosó, zaczynając się nim bawić.
 Ada
-Masumii.. powiedz im coś..
-Och, daj spokój... *mruczy dziewczynie do ucha*
-Dei, błagam cię, przestań... muszę pisać, jak mam się skupić!? Nie, zabieraj ode mnei te jęzory, Deeei! NIE!
 Dżemor
- Jak ja niby mam ci pomóc, skoro nie jestem w lepszym położeniu. - pisnęła, próbując odepchnąć roznegliżowany tors chłopaka.
- Oj, nie opieraj się, przecież wiem, że ci się podoba. - powiedział uwodzicielsko, wsuwając ręce pod moją bluzkę.
- Sasori, uspokój się! - zaczął całować mnie po szyji. - Błagam , niee... S-Starczy... - moje argumenty zaczęły padać jak domek z kart.
 Ada
-D- Dosyć.. Deidara, błagam cię... *rozpaczliwie wyciąga kolejne partie chusteczek*
-Ćśśś...
-Nie! Dosyć! Wypierdalaj do Sasoriego, już! Skorpion  idź jego gwałcić, my mamy co robic! *spycha Deidarę z biurka i rzuca w niego spodniami, które lądują na blond czuprynie chłopaka*
 Dżemor
- Sasori, naprawdę kocham cię, ale posuniesz się jeszcze dalej, a zamknę Deia na tydzień w szafie i tyle będzie z waszych wieczorków.
Skorpion zatrzymał się i wytrzeszczył oczy:
- Nie zrobisz tego ... !
- Chcesz się przekonać? - uniosłam brew. - Jesteś pewien ?
 Ada
-Huhu, albo lepiej. Zatrzymam go tutaj, a tu zostaniesz u Masumii... Saso.. Co ty na to? Chyba nie chciałbys tego, ne? *usmiecha sie słodko*
-Danna.. *Deidara zaskoczony stwierdza, ze został przykuty kajdankami do kaloryfera i próbuje się wyrwać* Saso weź przestań!
-No więc, jak, skorpionie? chcesz swoją przytulankę?
 Dżemor
Sasori spoglądał to na mnie to na proszącego Douhito:
- Musiałyście się tak dobrać?! - warknął, wycofując się. - Wiedź jednak, że i tak się do cb dobiorę. - szepnął.
- Tylko nie wtedy, gdy piszę. - cmoknęła sarkastycznie w jego stronę.
- Wszystko w porządku, skarbie? - zwrócił się do Deia/
 Ada
-Tak, Sasori, już w porządku.- uśmiecha się pod nosem Douhito
-Yatta! - Ada tryumfuje- Deiuś, kocham cię, ale nie przeszkadzaj mi, gdy piszę, ne?- uśmiecha się słodko do blondyna
- Chodź Danna..- Deidara mruczy do ucha czerwonowłosemu i bawi sie gumką od jego bokserek
-Deidara, won mi stąd.- dziewczyna posyła im chłodne spojrzenie
-Hai, hai, do potem...- drzwi zamykają się za chłopakami. Ada wzdycha i opiera się czołem na biurku- Z kim ja pracuję..- po chwili chichocze.- Żółwik. Jesteśmy zajebiste.. pojebane, ale jednak zajebiste!- wystawia pięść w kierunku Masumii
 Dżemor
Przybija czołg z bananem na twarzy:
- Bo my jesteśmy zacne dziołchy. - parsknęła śmiechem.

Takie tam zboczone myśli nastolatek. ^3^

5 komentarzy:

  1. A pfi! I że niby ja się o tego leszcza wykłócałam wczoraj!? No kurde, fajnie że.. =.=
    Dobrze, że jest Karin, pasuje do tej cioty jak dłoń Deiego do.. EKHM.. Sasora xD
    I masz rację! W tej postaci to brzmi jeszcze durniej niż na Gadulcu.. xD Się dobrałyśmy, nie ma co. Co dwie sperverszone wariatki to nie jedna! ^w^
    SasoDei górą! *q*

    OdpowiedzUsuń
  2. Sasuke <3 haha ! Zgaduję, że to on jest w przeciwnej drużynie ? :D:D:D Chcę więcej, więcej, więcej i jeszcze więcej notek !!! ;> Uwielbiam Twojego bloga, mówiłam już? ^^
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! W końcu pojawił się Sasuke, ciekawe co się wydarzy na boisku :D Może Sai będzie zazdrosny :D Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, tak , tak Sasuke *.*
    Na pewno coś się wydarzy i będzie się coś działo bo w końcu to blog Masumii :D
    Czekam na kolejny rozdział :D
    Tą rozmową rozjebałyście mi system XD

    OdpowiedzUsuń
  5. wasza rozmowa ahahahahahahahahahhaha ja jebe XD tak to ja się jeszcze nie uśmiałam nigdy o 1 w nocy XD (czytałam twoje opowiadania po nocy na fonie i dopiero teraz komentuję bo jestem zalogowana XD)

    OdpowiedzUsuń

Zmotywuj mnie do działania. Możesz nie wierzyć, ale komentarze najlepiej to robią. :3